Burnout nie istnieje, bo nie możesz być wypalony. Za to możesz...
Czym tak naprawdę jest zjawisko, które według raportu UCE Research i platformy ePsycholodzy.pl „Polacy na granicy wypalenia zawodowego” dotyczy aż 78,3% osób aktywnych zawodowo? Dlaczego termin burnout (wypalenie zawodowe) został przyjęty jako określenie problemu, który może wynikać nie z jednostki, lecz ze środowiska pracy? Czy przypadkiem nie padliśmy ofiarą narracji, która przekierowuje odpowiedzialność z systemu na człowieka? I dlaczego człowiek bierze na siebie tę odpowiedzialność?
Historia pochodzenia terminu
Początków badań nad tym, co obecnie nazywamy wypaleniem zawodowym, można szukać w latach 20. XX wieku. Artykuł opublikowany w 1926 roku w The British Medical Journal analizował fizyczne i psychiczne skutki pracy w przemyśle, wskazując, że:
„Monotonia i zmęczenie to dwa aspekty problemu, który wpływa na szczęście i zdrowie setek tysięcy pracowników naszej cywilizacji.”
Psychologowie przemysłowi zauważyli, że powtarzalne zadania prowadziły do zmniejszonej efektywności, dekoncentracji oraz poczucia nudy, którą głębiej przeanalizowano. Warto zadać pytanie: skoro pierwotne skoncentrowali się na „znudzieniu” w miejscu pracy, dlaczego ten termin nie ewoluował, lecz zastąpiono go bardziej dramatycznym określeniem „wypalenie zawodowe”?
Szczególnie że Prof. M. Finkielsztein, autor książki „Boredom and Academic Work”, wskazuje, że:
„Znudzenie jest pozycjonowane pomiędzy tak poważnymi zjawiskami jak alienacja, dezorganizacja, rozczarowanie czy depresja. Jest uznane za poważny problem XXI wieku.”
Burnout „Nie jest to jednak problem indywidualny, lecz systemowy“ jak zauważa prof. Christina Maslach, współautorka Maslach Burnout Inventory, osoby doświadczające tego zjawiska często zadają sobie pytanie: „Co jest ze mną nie tak?”, zamiast zastanowić się: „Co jest nie tak ze środowiskiem pracy?”. Zastanowienie się „co jest nie tak,“ w przypadku środowiska pracy może w dużej mierze zatoczyć koło i nawiązać do badań z 1926 roku dotyczących znudzenia?
Korporacyjna narracja: dlaczego „wypalenie”, a nie „znudzenie” lub „niemoc“?
Kultura korporacyjna buduje swój wizerunek jako środowiska sprzyjającego rozwojowi, oferującego wsparcie i dbającego o potrzeby pracowników. Przyznanie, że system może generować znużenie i obniżać motywację, podważyłoby ten obraz. Dlatego zamiast dostrzegać błędy w strukturze pracy, łatwiej było przypisać odpowiedzialność pracownikowi, który „się wypalił“. Opracowując materiały dotyczące narodzin Burnout’u pojawiła mi się hipoteza, czy aby ten termin nie został wykorzystany przez system korpo do „nisko kosztowego zwalniania“? Człowiek, który uznawał się za wypalonego bierze odpowiedzialność na siebie, bo to on jest już „nieprzydatny?
A jakie jest Państwa zdanie?
Niemoc zamiast wypalenia
Na potrzeby dalszej analizy proponuję zauważenie, że burnout nie istnieje i zastąpienie terminu „wypalenie zawodowe” bardziej konstruktywnym określeniem – niemoc zawodowa. W przeciwieństwie do wypalenia, które sugeruje nieodwracalny proces, niemoc oznacza stan chwilowego braku zasobów energetycznych, który można odbudować.
Korporacyjna narracja a destrukcyjny wpływ na mózg
Przyjęcie przez pracownika określenia „wypalony” wiąże się z ogromnym obciążeniem psychicznym. Powtarzanie sobie tej narracji prowadzi do destrukcyjnych zmian w mózgu, wynikających z działania stresu chronicznego i negatywnych przekonań. W psychologii pozytywnej mówi się o samospełniającej się przepowiedni – jeśli człowiek wierzy, że się wypalił, jego organizm zaczyna reagować zgodnie z tą narracją, co może prowadzić do faktycznych objawów depresyjnych i obniżonej odporności psychicznej.
Jak mózg reaguje, gdy myślimy o sobie negatywnie?
Badania neurobiologiczne pokazują, że negatywne przekonania na swój temat mają istotny wpływ na neuroplastyczność mózgu. Powtarzanie sobie, że jest się „wypalonym”, prowadzi do:
- Osłabienia połączeń neuronalnych w korze przedczołowej, co utrudnia podejmowanie decyzji i kreatywne myślenie,
- Zwiększonej aktywności ciała migdałowatego, co wzmacnia lęk i negatywne emocje,
- Redukcji objętości hipokampa, co wpływa na pamięć i zdolność uczenia się.
Tego typu zmiany sprawiają, że osoba zaczyna działać zgodnie z negatywną narracją, tracąc zdolność do regeneracji i skutecznego radzenia sobie ze stresem. Dlatego warto unikać utożsamiania się z pojęciem wypalenia, uznać, że „burnout nie istnieje” i zamiast tego koncentrować się na możliwościach regeneracji akceptując symptom niemocy.
Konkluzja
Termin „wypalenie zawodowe” jest narracją, która wzmacnia przekonanie, że problem tkwi w pracowniku, a nie w warunkach pracy. Zamiast tego powinniśmy mówić o niemocy zawodowej – stanie, który można zmienić przy odpowiednich modyfikacjach środowiskowych i organizacyjnych. Przedefiniowanie tego pojęcia może pomóc zmienić nasze podejście do problemu i zapobiegać jego eskalacji w przyszłości.
Czas przestać mówić o wypaleniu i zacząć dyskusję o realnych przyczynach niemocy zawodowej.
Czy doświadczyłeś niemocy zawodowej?
Podziel się swoimi doświadczeniami w komentarzu! Jakie zmiany w środowisku pracy mogłyby pomóc?
0 komentarzy